Małopolska I


Według „Herbarza Polskiego” Adama Bonieckiego (t. XV s. 330) na Mazowszu oprócz Łętowskich z ziemi łomżyńskiej byli także w ziemi czerskiej Łętowscy z Łętowa herbu Ogończyk. Do dziś w pobliżu Garwolina znajduje się wieś Łętów. Z tych też stron wywodzi się małopolska linia Łętowskich, która szczyci się posłami, senatorem Rzeczpospolitej Krakowskiej, wysokich rangą wojskowymi i biskupem. Ta linia w pewnym momencie zgromadziła spory majątek oraz weszła w koligacje z arystokratycznymi rodzinami Krakowa. Po kilku pokoleniach straciła całkowicie na znaczeniu i znikła z kart historii.  

    Ostatnim jej wybitnym przedstawicielem był biskup Ludwik Łętowski. W połowie XIX wieku napisał „Wspomnienia pamiętnikarskie”. Ktoś by powiedział: – pamiętnik księdza, nudy na pudy. Tylko, że ten Łętowski zanim został księdzem, bagatela, był razem z Napoleonem w Moskwie. „Żołnierz i kapłan, polityk i książę Kościoła, moralista i facecjonista, wszechstronny pisarz i uczony historyk, miłośnik i kolekcjoner książek, mówca i gawędziarz”, napisał o nim wybitny przedwojenny polski historyk, archiwista z UJ Henryk Barycz. I dalej: „Nade wszystko zjednał sobie rozgłos swoim ekscentrycznym usposobieniem, charakterem pełnym sprzeczności. We krwi odziedziczonej po podgórskiej, zawadiackiej szlachcie, po Samuelu Zborowskim, którego potomkiem po kądzieli z dumą się mienił, przyniósł na świat duszę rogatą, temperament nieokiełznany i ognisty, niespożytą energię, naturę śmiałą i bojową, nie liczącą się ani ze zwyczajami światowymi, ani z opinią publiczną, z którą prawie zawsze pozostawał w niezgodzie. Już sam jego zewnętrzny wygląd wpadał od razu w oko. Niskiego wzrostu, posiadał twarz nieurodziwą, można powiedzieć szpetną. Bardziej jeszcze rzucała się w oczy jego postawa rubaszna, wygląd marsowy, kontrastujący z szatą dostojnika kościelnego. (…) Pamięć o sposobie bycia i zachowania Łętowskiego długo przechowała się w społeczeństwie krakowskim. Widziano go codziennie spacerującego z nieodstępną laseczką wokół plantacji miejskich. Towarzyszyło mu stale cygaro w ustach. (…) Trudno przychodzi ukryć inną słabostkę biskupa, niezdrożną, a jednak rzucającą się w oczy, mianowicie jego skłonność do płci pięknej, występującą jeszcze w później starości”.


    Po śmierci biskupa obszerne fragmenty jego pamiętnika opublikował drukiem Ludwik hrabia Dębicki, dziennikarz krakowskiego „Czasu”. Książka została wydrukowana we Lwowie w 1873 roku i nosiła tytuł „Ksiądz Biskup Ludwik Łętowski. Według pamiętników pozostałych po Nim w rękopisie”. 

    Jest paradoksem historii, że pełne wydanie „Wspomnień pamiętnikarskich” po raz pierwszy ukazało się drukiem w… 1952 roku, czyli w kulminacyjnym okresie terroru stalinowskiego w Polsce. Wydało je Ossolineum, a ich redaktorem był wspomniany prof. Barycz. 

    Rok później w kwartalniku „Pamiętnik Literacki” Roman Wołoszyński opublikował zgodną z duchem czasu, marksistowską recenzję wspomnień biskupa Łętowskiego. Napisał: „Nie ulega wątpliwości, że Łętowski jednoznacznie zaliczony być musi do obozu skrajnie reakcyjnego, zdecydowanie wrogiego wszelkim dążeniom postępowym, nurtującym społeczeństwo polskie pierwszej połowy XIX wieku. Zachodzi więc pytanie, czy i o ile celowe było wydanie jego notat pamiętnikarskich, które przecież w intencji autora nie miały być tylko pamiętnikiem osobistym, tworzone były bowiem jak wszystko, co napisał Łętowski, z wyraźnym celem dydaktycznym i z przeznaczeniem do rozpowszechnienia. Oczywista, wydawcy Łętowskiego nie udostępniali jego pamiętników w celu lansowania jego wstecznych poglądów społecznych. 

    Pamiętniki Łętowskiego zawierają duże bogactwo faktów historycznych, szczególnie z czasów Rzeczypospolitej Krakowskiej i okresu Wiosny Ludów; znaleźć w nich można mnogość plastycznie odmalowanych scen obyczajowych, barwnych szczegółów krakowskiego życia literackiego, naukowego, społecznego. 

    Nauka polska uzbrojona jest dziś w najdoskonalsze narzędzie prawidłowego poznawania dziejów, w metodę materializmu historycznego, toteż nie ma już dziś obawy, by reakcyjna historiozofia Łętowskiego mogła budzić jakiekolwiek wątpliwości co do swego charakteru. Dominująca w jego pismach teza o wielkiej i twórczej roli ideologii kościoła w nowoczesnych społeczeństwach jest już doszczętnie skompromitowana, podobnie jak i jego przekonanie o doniosłej roli szlachty i wielkich rodów arystokratycznych. Ideologia i historiozofia Łętowskiego jest dziś martwa, ale w okresie jego działalności stanowiła nader aktywny, reakcyjny biegun ścierających się wówczas sił społecznych i z tego względu pamiętnik Łętowskiego przydatny będzie w studiach nad epoką. 

    Łętowski krytykował wszystko i wszystkich: szlachtę, mieszczan i inteligencję zawodową, przeszłość i teraźniejszość, powstania i emigrację, współczesną naukę, sztukę i literaturę, nade wszystko zaś – i to jest w jego wspomnieniach najcenniejsze – krytykował współczesne mu stosunki kościelne, księży, mnichów, a nawet kanoników i biskupów. Krytycyzm Łętowskiego nie był jednak bezzasadny; nie wynikał, jak to zbyt mocno podkreślał Henryk Barycz, z nadmiaru niewytrawionej energii życiowej i ułańskiej jurności. Źródłem ciągłych konfliktów Łętowskiego ze społeczeństwem i władzami był jego katolicyzm marki ultramontańskiej w typie de Maistre’a – bezkompromisowy, agresywny, zaślepiony i fanatyczny, tym drastyczniejszy, że połączony z weredycznością sądów i dosadnością wyrażenia”.

    Kiedy czytałem recenzję z 1953 roku przyszła mi na pamięć recenzja mojej pracy doktorskiej, którą poświęciłem Kołu Poselskiemu Znak. Broniłem jej na Wydziale Prawa UW w 1978 roku. Marksista, prof. Władysława Zamkowski napisał:  „Bez przesady można powiedzieć, że naczelną ideą pracy doktorskiej mgra Łętowskiego jest idea pluralizmu. Wydaje się, że autor urzeczony jest tą ideą tak dalece, że jej realizację chce widzieć w Polsce Ludowej za wszelką cenę. (…) By zachować przyjęte założenie tworzy nową, sprzeczną zresztą w założeniu kategorię pojęciową ‘pluralizmu limitowanego’. Takim niedoskonałym pluralizmem można się na razie zadowolić, zwłaszcza gdy ma się nadzieję, że rozwój tzw. procesów liberalizacyjnych, których według poglądów autora ruch Znak jest istotnym czynnikiem doprowadzi do rozwinięcia prawdziwego pluralizmu. (…)  

    W kwestii kierowniczej roli partii komunistycznej, główna teza pracy nigdzie wprawdzie wyraźnie nie sformułowana, ale w wielu miejscach rozprawy ujawniająca swą obecność, wyraża się w sprowadzeniu kierownictwa do działań ograniczających, zawężających i tłumiących ujawnienie się interesów oraz potrzeb grupowych, inicjatywy i aktywności społecznej. (…)  

    Postulat suwerennej organizacji politycznej katolików wydaje się absurdalny przede wszystkim z tego względu, że nie do pogodzenia są w państwie dwie suwerenności – suwerenność ludu pracującego i suwerenność ludu bożego. Sprawa jest oczywista i można by przejść nad nią do porządku dziennego, gdyby nie zawarte w pracy żądanie unormowania statutu społecznego, zawodowego, naukowego, kulturalnego i politycznego ludzi wierzących”. 

    Trzeba oddać obu recenzentom, że nie zakwestionowali naszych praw do głoszenia poglądów sprzecznych z ideologią obowiązującą w 1953 i w 1978 roku. Recenzent mojego doktoratu konkludował bowiem: „Ważąc sprzeczne oceny sformułowane przeze mnie, w ostatecznym rachunku dochodzę do wniosku, że rozprawa doktorska M. Łętowskiego, stanowiąc samodzielne chociaż wysoce dyskusyjne rozwiązanie problemu naukowego odpowiada wymogom art. 5 ust. 1 ustawy o stopniach i tytułach naukowych z 31 III 1965 r.”.

*  *  *  *  *


    Wróćmy do książki biskupa. Ludwik Łętowski był świadkiem wydarzeń sprzed dwustu lat. Ponadto słyszał w domu rodzinnym o wydarzeniach i dziełach Łętowskich sięgających połowy XVIII wieku. Czytałem zatem jego pamiętnik z dużą ciekawością. Jest bowiem pierwszym, i jedynym, jak do tej pory, Łętowskim, który zainteresował się dziejami swojego rodu. Dzięki niemu możemy się dowiedzieć z pierwszej ręki o Łętowskich z naprawdę dawnych lat. I to o tych najbardziej znanych Łętowskich w historii. Niech zatem biskup zostanie naszym przewodnikiem po dziejach domu z Pogórza Karpackiego. 

    Ludwik Łętowski napisał: „Dom nasz pisze się z Łętowa, jest starożytnego herbu Ogończyk. Kwitł już pod tym imieniem w pierwszej połowie wieku XIV. Mazowieckie i Podlaskie są jego gniazdem, kędy po dziś dzień część Łętowa w powiecie garwolińskim we własności zostaje. Ale są Łętowscy i w Prusiech, a bodaj nie najstarsi, herbu Ostrzew, Nieczuja i Niezgoda. Dawniej szlachta przerzucała herbami, jak przechodząc by z jednej chorągwi pod drugą, póki tego konstytucja z 1633 roku nie zabroniła”. 

    I dalej: „Wsiów Łętowów i Łętowniów jest kilka na Podgórzu i w ziemi przemyskiej, lecz piszemy się z Łętowa czerskiego. Była to kiedyś ziemia lasami pokryta, dopiero książęta mazowieccy jęli zakładać po niej osady, licznie szlachtę przywoławszy. Zagnieździła się więc szlachta niemało w tej części Mazowsza, a między tą szlachtą Łętowscy musieli się sporo rozrodzić, skoro jeden szmat tego kraju Łętownicą nazwano”. Według biskupa, Łętowscy, choć pieczętują się kilkoma herbami, to ich ród pochodzi z jednego pnia. A zatem, czcigodny biskupie, kilka wieków temu mieliśmy na Mazowszu wspólnych przodków. 

    Pierwszym Łętowskim w Małopolsce był wspomniany już na początku proboszcz krakowski ks. Stanisław Łętowski z Łętowa. W XV wieku był właścicielem położonej w pobliżu Krakowa wsi Rudawa, „którą trzymam obecnie, po latach czterysta z okładem”, napisał biskup w III tomie swego „Katalogu biskupów, prałatów i kanoników krakowskich”. Rudawa ma starą historię, w XII wieku była osadą rycerską, jej pierwszym właścicielem był uczestnik wypraw krzyżowych do Ziemi Świętej Jan zwany Gniewomirem. Później stała się własnością Kapituły Krakowskiej. 

 

Małgorzata Łętowska 

Była żoną Jana Tarnowskiego. Mieli syna Jana. Brał on udział w wojnie z Moskwą (lata 1609 – 1618), która doprowadziła do umieszczenia na tronie carów królewicza Władysława Wazy i w bitwie pod Chocimiem z 1621 r., w której Chodkiewicz zatrzymał wielką ofensywę turecką na Rzeczpospolitą. Blacha trumienna syna Małgorzaty Łętowskiej przechowywana jest w Szadku. (M. Adamczewski „Herby szlachty polskiej w kościele farnym św. Jakuba w Szadku", 2005).


Karmelita Łętowski

W dokumentach marszałka wielkiego koronnego Jerzego Lubomirskiego przewija się w roku 1648 karmelita Łętowski, niestety marszałek nie podaje jego imienia. Ów karmelita Łętowski był w tym czasie zaufanym królowej Marii Ludwiki. „Musiał to być człowiek nieostatni, skoro tak wielka królowa używać go mogła w politycznych swoich zabiegach”, napisał Lubomirski w swoim manifeście. Francuzka Maria Ludwika Gonzaga w 1646 roku została żoną Władysława IV, a po jego śmierci żoną królewskiego brata Jana II Kazimierza. Aktywna w polityce nie zdobyła sympatii szlachty, która stała murem na marszałkiem Lubomirskim.


Wojciech, Abraham i Jan Łętowscy 

    Przodkowie biskupa „w Krakowskie zawitali z końcem wieku XVI, jak to z aktów grodzkich i ziemskich, krakowskich, bieckich i sandeckich doczytałem się”. Pierwsza wzmianka o Łętowskich na Pogórzu Karpackim pojawia się w 1600 roku w dokumentach sporządzonych w Bieczu. Mowa w nich o Wojciechu i Abrahamie Łętowskich. Abraham miał syna Jana, który dofinansował szpital istniejący już w Bączalu.

 

Stanisław Łętowski   
 

W 1646 roku Stanisław Łętowski poślubił Agnieszkę z Lipnickich. Pani Agnieszka była siostrą Stanisława, marszałka mozyrskiego i kronikarza z czasów Króla Zygmunta III Wazy oraz Jana, sekretarza królewskiego i sufragana krakowskiego. Jan Lipnicki zanim przyjął święcenia, w lipcu 1610 roku, brał udział w zwycięskiej wyprawie hetmana Stefana Żółkiewskiego na Moskwę. Został pochowany w Bieczu.   

    Stanisław i Agnieszka Łętowscy zamieszkali w majątku Bączal, położonym niedaleko Biecza. Bączal pozostał w rękach Łętowskich przez dwieście lat. Mieli córkę Barbarę, która wyszła za Stanisława Malczowskiego, i syna Jana.


Podwojewodzi Jan Łętowski 

    Jan zajmował się rzemiosłem wojskowym i pełnił urząd podwojewodziego bieckiego. Podwojewodzi czuwał nad rzetelnością miar i wag, ustalał urzędowe ceny maksymalne, ogłaszane w taksach podwojewodzińskich. Sprawował także sądownictwo nad Żydami i chrześcijanami zamieszkującymi jurydyki zamkowe. W 1667 roku ufundował kościół parafialny w Bączalu Dolnym, który miał charakter obronny. W 1669 roku z województwem krakowskim podpisał elekcję Michała Korybuta Wiśniowieckiego na króla Polski.

    Jan (zmarł w 1677 roku) miał dwie żony Annę Dąbrowską i Konstancję Baranowską, córkę Jana i Magdaleny z Pakoszów. Krewnym Konstancji był prymas Wojciech Baranowski, sekretarz wielki koronny i podkanclerzy koronny Stefana Batorego. Zygmunt III Waza mianował go biskupem gnieźnieńskim. Konstancja urodziła Stanisława, który przydał rodowi Łętowskich sławy i majątku.



Chorąży Stanisław Łętowski

Dla pokolenia Stanisława Łętowskiego będąca u szczytu swej potęgi Rzeczpospolita oferowała różne drogi kariery. Można było zostać urzędnikiem królewskim lub pełnić służbę w wojsku. Pozwalało to pomnożyć majątek rodzinny. Można też było wybrać karierę kościelną, pochodzenie z dobrego rodu otwierało perspektywę atrakcyjnego biskupstwa. Warto jednak pamiętać, że „Szlachcie urzęda powiatowe i wojewódzkie nie przychodziły jak grzanka z masłem i od razu”, napisał biskup. 

    W I Rzeczpospolitej urzędy były dworskie i ziemskie. Ziemskie dzieliły się na dygnitarskie (wojewoda, kasztelan, podkomorzy i sędzia ziemski) i officia (starosta, stolnik, podstoli, cześnik, podczaszy, łowczy, miecznik, chorąży i wojski). Wojewodowie i kasztelani z urzędu wchodzili w skład Senatu.


     Stanisław wychowywał się u jezuitów, zaczął karierę jako komornik graniczny w Bieczu, następnie awansował na podstarostę i sędziego grodzkiego. Kolejne etapy kariery zawodowej to skarbnik i podwojewoda krakowski w latach 1720 – 1732. Na koniec, w 1722 roku, został chorążym krakowskim. To była bardzo zaszczytna funkcja, chorąży trzymał bowiem chorągiew ziemi krakowskiej w czasie bitwy. Stanisław Łętowski w pełni zasłużył na to wyróżnienie. W 1683 roku „stawał pod Wiedniem”, czyli bił się z Turkami pod komendą króla Jana III Sobieskiego oraz „gonił po Multanach”, jak nazywano wówczas Wołoszczyznę. Wyżej Józef Brandt „Powrót z Wiednia”. 

    W 1697 roku Stanisław udał się na podwarszawską Wolę, aby osobiście wziąć udział w elekcji Augusta II na polskiego króla. 

    Przypomnijmy okoliczności polityczne. W 1696 roku umarł Sobieski i rozpoczęło się bezkrólewie. Na sejmie 27 czerwca 1697 roku starło się dwóch kandydatów: wspierany przez Ludwika XIV Francuz, książę Conti oraz wspierany przez Rosję i Austrię elektor Saksonii August II. Większość szlachty głosowała na Francuza. Sas i jego zwolennicy, zwłaszcza z Małopolski, postanowili tworzyć fakty dokonane. Rozpoczął się wyścig do Krakowa na koronację. Gdy 15 września Sas był już na Wawelu, Conti dopiero cumował w Gdańsku na czele swych wojsk. W listopadzie wojska Sasa przepędziły z Polski francuskie oddziały. Conti wrócił do Francji, a August II został polskim królem. 

    Informację o udziale chorążego Łętowskiego w sejmie elekcyjnym 1697 roku zaczerpnąłem z książki Oswalda Zaprzańca „Elektorów poczet, którzy niegdyś głosowali na elektorów Jana Kazimierza roku 1648, Jana III roku 1674, Augusta II roku 1697 i Stanisława Augusta roku 1764 najjaśniejszych królów polskich, wielkich książąt litewskich itd.”, którą opublikował we Lwowie w 1845 roku.  

    Wg. tej publikacji w elekcji Augusta II brał udział także Jakub Łętowski z województwa krakowskiego. Kim był Jakub, tego nie udało mi się ustalić. 

    W 1700 roku Rosja, Saksonia i Prusy prowadziły wojnę ze Szwedami o Inflanty. W ramach operacji wojennych w 1702 roku Szwedzi weszli do Rzeczpospolitej i rozbili wojsko Augusta II. Obie strony starały się zyskać poparcie w Polsce. W lutym 1704 roku przeciwnicy Augusta II i stronnicy Szwedów zawiązali konfederację warszawską, detronizując saskiego króla Polski i wybierając w lipcu królem wojewodę poznańskiego Stanisława Leszczyńskiego. Odpowiedzią Augusta II była zawiązana w maju konfederacja sandomierska. Jedni Polacy poszli do Lasa, drudzy do Sasa, wybuchła wojna domowa. Chorąży Łętowski, jak większość szlachty małopolskiej, poszedł do Sasa i znalazł się w szeregach konfederacji sandomierskiej – został nawet wybrany na jej konsyliarza, czyli reprezentanta na teren województwa krakowskiego. 

    Jednak w kilku bitwach ze Szwedami August II poniósł porażkę i w 1706 roku musiał zrezygnować z korony Polski na rzecz Leszczyńskiego. Łętowski przeszedł na stronę Lasa. 

    12 września 1707 roku obradujący w kościele w Proszowicach pod laską Stanisława Łętowskiego sejmik województwa krakowskiego wybrał po raz pierwszy w historii tej instytucji organ wykonawczy – radę. W jej skład weszli zwolennicy Leszczyńskiego kasztelan sądecki Franciszek Dębiński,  łowczy koronny Michał Jordan oraz sędzia grodzki biecki Stanisław Łętowski.  

    Międzynarodowa koniunktura raz jeszcze się odwróciła i w 1709 roku Rosjanie pokonali Szwedów pod Połtawą. Wspierany przez Rosję August II odzyskał koronę, a Leszczyński uciekł z kraju. Tym razem Łętowski nie zmienił już frontu i pozostał w opozycji do króla. Sas wrócił bowiem do Rzeczpospolitej na czele 26 000 żołnierzy, których utrzymanie spadło na szlachtę. Oznaczało to nałożenie nowych podatków bez jej zgody. Podniósł się bunt. W 1715 roku została zawiązana konfederacja tarnogrodzka. Łętowski został wybrany konsyliarzem województwa krakowskiego. Doszło do licznych potyczek wojsk saskich z konfederatami, żadna ze stron nie uzyskała wyraźnej przewagi. Rok później został podpisany rozejm i zawarty traktat, na mocy którego Sas wyprowadził swoje wojska z Polski. 

    Strategia polityczna Stanisława Łętowskiego w tym konflikcie jest czytelna, w sporach z władzą (królem) bronił interesów społeczeństwa (szlachty). Ta strategia ugruntowała jego wpływy na terenie województwa krakowskiego. Przejawem umacniającej się politycznej pozycji Łętowskiego był także dwukrotny wybór na posła na sejm z ziemi krakowskiej – w 1710 i 1724 roku. Był pierwszym Łętowskim, który został wybrany posłem. 

    W 1710 roku Łętowski pojechał sejm, który obradował jako Walna Rada Warszawska. Posłowie przywrócili na tron Augusta II, ogłosili amnestię dla zwolenników Leszczyńskiego i zatwierdzili pokój Grzymułtowskiego zawarty z Rosją. Zakończył on wojnę, która była konsekwencją powstania Chmielnickiego. W traktacie pokojowym Polska zrzekła się, niestety, lewobrzeżnej Ukrainy i Smoleńszczyzny.  

    Natomiast sejm z 1724 roku zdominowała sprawa tumultu toruńskiego. 16 lipca odbywała się katolicka procesja wokół kościoła św. Jakuba. Była szczególnie uroczysta, gdyż tego właśnie dnia przypadało święto Matki Boskiej Szkaplerznej. Procesji przypatrywała się grupka ewangelickich uczniów toruńskiego gimnazjum akademickiego . Nie zdjęli z głów czapek, a także nie przyklęknęli. Oburzony tym uczeń Kolegium Jezuickiego Stanisław Lisiecki podszedł do nich i stanowczo zażądał zdjęcia czapek przed Najświętszym Sakramentem, a także przyklęknięcia. Doszło do sporu i wymiany ciosów. Zamieszki na tle religijnym rozlały się na całe miasto. Posłowie domagali się przykładnego ukarania winnych i równouprawnienia w Toruniu mieszczan katolickich z ewangelickimi.  

    Odnosząc się do posłowania chorążego, biskup stwierdził ze smutkiem, że poseł Łętowski musiał otrzymać od podkanclerza Jana Szembeka glejt bezpieczeństwa, adresowany do wojsk saskich, moskiewskich i kozackich, które w tym czasie bez przeszkód buszowały po kraju: „Z potencyami obcemi król traktuje rok, dwa, szósty, a tu pod nos było im furknąć szablą”, konstatuje krewki hierarcha.

    Stanisław Łętowski trzykrotnie, w latach 1713 – 1715, został wybrany deputatem na Trybunał Koronny, czyli wszedł w skład najwyższego sądu apelacyjnego sądzącego sprawy szlachty. Deputatów świeckich było dwudziestu siedmiu i byli oni wybierani corocznie na sejmikach deputackich po jednym lub dwóch z województwa, w zależności od jego wielkości.  „Konstytucya z roku 1726 wspomina go w liczbie mężów do uczynienia narodowych ustaw wyznaczonego i Królowi do boku przydanego do konferencyi z ministrami postronnych potencyi” („Herbarz Polski” Jana Nepomucena Bobrowicza).

     Trzy lata po udziale w odsieczy wiedeńskiej, w 1686 roku, Stanisław ożenił się z Heleną Zborowską z Rytwian, co „podniosło dom Łętowskich, choć Zborowscy byli już upadli, zostawiwszy wszelako spadkowe sprawy, z których to tu, to tam padło parę groszy, za czem mój prapradziad chodząc, do sybstencyi pięknej przyszedł w końcu”. Rok wcześniej  Stanisław zawarł umowę ślubną, w której ustalił warunki związku z Heleną. W umowie zagwarantował całym swym majątkiem bezpieczeństwo posagu swojej przyszłej żony – wszystko, „co na potem z osoby Jejm Pani małżonki swojej odbierze, correspondentem reconpensam według zwyczaju na dobrach swoich”. Źródło: Anna Penkała „Panieńskie ochędóstwo. Kwestie posagowe i wienne w małżeństwach szlachty województwa krakowskiego w czasach saskich”, Kraków 2016 r.

    Słynnym, choć złej sławy, przodkiem Heleny był Samuel Zborowski, który w 1574 roku w bijatyce zamordował interweniującego szlachcica. Został za to skazany na banicję. Zamiast się pogodzić z wyrokiem spiskował przeciwko Stefanowi Batoremu. Lekceważąc wyrok, wrócił do kraju, licząc że wpływy jego rodu zabezpieczą go przed prawem. Pomylił się, kanclerz Jan Zamoyski doprowadził do jego aresztowania i ścięcia w 1584 roku. Dla wielu stał się męczennikiem szlacheckiej wolności, w rzeczywistości naszej skłonności do anarchii. Jest pozytywną postacią także dla Jarosława Rymkiewicza, który poświęcił mu książkę.


     Biskup opisał, jak w tamtych czasach przebiegał ślub. „Był to dzień solenny dla Ojców naszych. Ojciec wypuszczał dziecko spod władzy swojej i błogosławił je, a za pana młodego prawił ktoś z najbliższych jego, dziękując za pannę i rokując z połączenia dwóch rodzin obydwom sławy i powodzenia. Do kościoła jechano potem, a po odśpiewaniu Veni creator pleban po oracyi, aby wzrastali w cnoty i rozmnażali się na chwałę Panu Bogu, związał nowożeńców ręce stułą ad hoc uszytą. Po kościele bywały jeszcze oracyje, bo naród szlachecki kochał się w krasomówstwie, jakie tylko przy swobodzie umysłów kwitnie. (…) Uczta bywała suta i multum wina, miodu i piwa, ale ludzie byli zdrowi i dużo na głowę wziąć mogli. Najadłszy się i napiwszy, następowały pląsy. Kończyły się trzaskaniem z biczów fornali domowych i gościnnych. Pannę młodą wtedy porywano i czepiono gdzieś na boku. Odbywało się to przyzwoicie, bo ludzie byli zacni i stateczni, a w bojaźni Boga chowani. Dziś obyczaj inny. Zmyślono sobie prosto z Kościoła na wózek, a z panną młodą do karczmy”. 

    Do odziedziczonych na Podkarpaciu wsi Bączal i Sławęcin w 1717 roku Stanisław dorzucił miasteczko Gorlice, wieś Iwnicę na Wołyniu oraz miasteczka Koszyce Małe pod Tarnowem. W 1723 roku Stanisław Łętowski nabył także kamienicę nr 5 przy ul. Floriańskiej w Krakowie (Wonzamowską, Eichlerowską).

Konstancja Łętowska 

    „Połogi szły za połogami, młodzian rósł w siłę, a niewiasty ubywało z każdym połogiem”, napisał biskup. Helena urodziła 6 synów oraz córkę Konstancję, która wyszła za Józefa Jordana, sędziego sanockiego. Jej syn Hermelaus był oficerem gwardii napoleońskiej i towarzyszem gen. Kozietulskiego w kampanii hiszpańskiej.

    Ponieważ to hetmani i dowódcy służyli wojsku przykładem, świadectwa ich pobożności maryjnej nabierały szczególnej wagi i stawały się wzorcem do naśladowania. Wydaje się, że podobna rola przypadała w domu kobietom, które zajmując się gospodarstwem, czasem podczas długich nieobecności mężów, musiały wykazywać się siłą charakteru oraz stawać wzorcem moralności dla najbliższego otoczenia oraz służby. Nie dziwi zatem fakt, że w mowach oratorskich z XVII wieku nie jeden raz padnie określenie „heroina”, aby podkreślić zasługi zmarłej. Nie zmieni się to w stuleciu następnym, czego świadectwem jest mowa wygłoszona przez Józefa Antoniego Grochmalickiego przy pochówku Konstancji z Łętowskich. Mowa została opublikowana w 1751 roku w Krakowie w Drukarni Michała Józefa Antoniego Dyaszowskiego, pod typowo barokowym tytułem: Heroina Rycerskiego Łętowskich domu herbowną uzbroiona Strzałą na placu śmierci męzkiego serca Imieniem y życiem nieśmiertelnych cnót Konstancya. Albo kazanie na publicznym pogrzebie W. JMP. Konstancyi z Łętowskich 1mo Voto Jordanowey Sędziny Sandeckiey 2° Voto Kotkowski podczaszyny Nowogrodzkiey przy wielkich kondolencyach y nieprzeliczoney skoligowanych domów Audyencyi w kościele Zakliczyńskim W. W. OO. Reformatow roku 1750. Dnia 22 Września powiedziane a dla pamięci przemiiaiących czasów W. JMc. P. Stanisławowi z Łętowa Łętowskiemu Podstolemu Krakowsk. y W. JMP. Konstancyi z Jordanow Łętowski Podstoliny Krakowsk. Sędziny etc. Rodzonemu Bratu y Bratowey z apprekacyą długoletniego życia PP. y DD. Dedykowane… 

     Źródło: Mirosław Lenart „„Heroina Chrześcijańska” Rudolfa Pollacza. Bestseller wydawniczy śląskiego autora i jego rola w kształtowaniu pobożności kobiet od XVIII do początku XIX stulecia” w: „Śląskie pogranicza kultur” t. 3


 

Franciszkanin Piotr Łętowski 

    Najstarszy syn chorążego Piotr wstąpił do zakonu Reformatów, gdzie został prowincjałem w Zakliczynie.

 

Podstoli Antoni Łętowski 

    Kolejny syn Antoni był podstolim wieluńskim, skarbnikiem krakowskim i chorążym pancernego znaku przy hetmanie Klemensie Branickim. W 1713 roku ożenił się z podstolanką krakowską Agnieszką Chwalibożanką z Janowic, córką Stanisława Waleriana, kasztelana sandomierskiego. Mieli syna Ignacego, który był wicestarostą w Bieczu i właścicielem dochodowego klucza Sławęcin. Ignacy Łętowski ufundował w 1779 roku tutejszy kościół parafialny. Majątek sprzedał hrabiemu Siemieńskiemu z Biecza za sto kilkanaście tysięcy. Był elektorem Stanisława Augusta w 1764 roku.

 

Starosta Aleksander Łętowski 

    Następny syn Aleksander był starostą owruckim. Owrucz to miasteczko na Ukrainie, które w 1569 roku zostało włączone do Rzeczpospolitej. Aleksander wziął za żonę wdowę po łowczym owruckim Sewerynie Potockim Mariannę Kossakowską (linia wygasła). 

 

Podkomorzy Stanisław Łętowski 

    Po Aleksandrze przyszedł na świat Stanisław, dziadek biskupa.

 

Sędzia Jan Łętowski 

    Kolejnym synem chorążego był Jan (zmarł bezżennie). By sędzią owruckim. W pamięci biskupa zapisał się zajazd na Jana, który miał miejsce w Glinnikach w 1739 roku.

 

Józef Łętowski  

    Na koniec Stanisławowi i Helenie urodził się Józef ożeniony z Anną Romerówną, córką Jana podstolego pilzneńskiego. Mieszczańska rodzina Romerów przybyła do Polski z Saksonii w XVI wieku, po czym została uszlachcona. Najbardziej znanymi Romerami z XVIII wieku byli kasztelan zawichojski Aleksander i kasztelan czchowski Karol. Józef i Anna mieli córkę Joannę, która w 1752 roku wyszła za Judę Tadeusza Siedleckiego, łowczego pilzneńskiego. Chorążanka Joanna otrzymała posag w wysokości 34 000 złotych polskich. To było przyzwoite zaopatrzenie, gdyż sumy posagowe zapisywane przez szlachtę urzędniczą województwa krakowskiego mieściły się w przedziale od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W księgach grodzkich krakowskich znajduje się sprawa z 1755 roku między wdową Anną Łętowską, cześnikową latyczowską, a mężem jej córki. Córka otrzymała w posagu majątek, na którym ciążyły zobowiązania finansowe, które zięć zobowiązał się spłacić. Ponieważ tego nie uczynił, Anna Łętowska dochodziła swych roszczeń przed sądem. (Anna Penkała „Panieńskie ochędóstwo… w czasach saskich”)


Proces w Bieczu 

    Jan Łętowski uczestniczył w zdarzeniu, które zapisało się w lokalnej pamięci. 12 stycznia 1737 roku toczył się w Bieczu proces przeciw miejscowemu Żydowi, którego publicznym oskarżycielem był właśnie Jan Łętowski. Nieznane jest przestępstwo owego Żyda, niemniej został on wyrokiem sądu skazany na karę śmierci przez powieszenie. Żyd miał żonę i pięcioro dzieci. Postanowieniem sądu wyrok miał być wykonany natychmiast.   

    Do klasztoru Reformatów dotarła ta wiadomość, z dodaniem, że ów Żyd chce się ochrzcić. Natychmiast do sądu udał się ówczesny gwardian o. Adrian Czechowicz. Po krótkiej rozmowie ze skazańcem dowiedział się, że rzeczywiście chce on przejść na katolicyzm i przyjąć chrzest. Gwardian zwrócił się do sędziów z prośbą, aby zgodzili się na pouczenie skazańca o głównych prawdach wiary, a następnie na udzielenie chrztu. Prośbę tę sędziowie odrzucili i polecili natychmiast prowadzić skazańca na miejsce straceń.  

    Ponieważ miejsce to było położone kilometr od miasta, o. Czechowicz postanowił dokonać chrztu w drodze. Sprzed sądu wyruszył pochód ze skazańcem na czele, którego prowadził kat, za nimi szedł tłum ludzi z Biecza i okolicy. O. Adrian Czechowicz, który był już starszym człowiekiem z trudem podążał za pochodem, za wszelką cenę chcąc udzielić chrztu skazanemu. Z tłumem biegła żona skazańca z piątką dzieci, których rozpaczliwy płacz był przejmujący. Wreszcie uzyskał pozwolenie na udzielenie chrztu w pobliżu stojącego krzyża. 

    W momencie kiedy kapłan kończył ceremonię chrztu zdarzyła się rzecz niespodziewana. Z tłumu wysunęła się nikomu nieznana dziewczyna i rzuciła skazańcowi swoją chustę z głowy. Tym sposobem wyraziła swoją wolę poślubienia nowo ochrzczonego Żyda. Niewykluczone, że dziewczyna powodowała się poczuciem litości wobec skazańca, jego żony a szczególnie dzieci. Tłum żądał uwolnienia skazańca. Zawrócono z powrotem do grodu. W obronie prawa zwyczajowego stanęła Anna Tarłowa, ochmistrzyni koronna i dzięki temu skazańcowi darowano karę śmierci.  

    Tegoż dnia wieczorem przy wypełnionym po brzegi kościele farnym odbył się ślub tajemniczej dziewczyny z uwolnionym od śmierci Żydem. Niebawem po tym wydarzeniu pierwsza żona ułaskawionego skazańca wraz z dziećmi wyraziła chęć przyjęcia chrztu świętego. Młoda dziewczyna natychmiast po wyjściu z kościoła znikła. Zapewne opuściła Biecz, aby zostawić ojca dzieciom.  

    Po krótkim przygotowaniu nazajutrz odbył się chrzest, najpierw czterech synów i córki, a na końcu matki. Chrztu udzielał ks. Dziedziczki, senior księży przy kościele farnym w Bieczu. Po chrzcie świętym odprawiona została msza św., w czasie której nowo ochrzczeni przyjęli komunię św. oraz uzyskali akceptację dotychczasowego małżeństwa.


Starosta Łętowski

    Historia ta się wydarzyła między 1720 a 1732 rokiem w Krakowie. Jej bohaterami są biskup krakowski Konstanty Felicjan Szaniawski, starosta Łętowski, niestety, nie znamy jego imienia, oraz klucz radłowski. Biskup Łętowski napisał w swych wspomnieniach: „Odpust był N. Panny Anielskiej u Reformatów w Krakowie, gości było w refektarzu huk, pomiędzy którymi starosta Łętowski. Stał tam student z garnuszkiem, co nie było wtedy wstydem, taka opatrzność. Zwał się Szaniawski, chłopak był zgrabny, na nim ubogo, ale chędogo, po łacinie odpowiadał dobrze. Dobędzie Łętowski dukata z kieszeni i da mu mówiąc: Pomnij chłopcze, jak będziesz biskupem krakowskim puścić mi w dzierżawę klucz radłowski. W lat trzydzieści z górą Łętowski podupadł, a on chłopak z garnuszkiem został biskupem krakowskim. Jednego ranka siedział szlachcic pod domkiem niebogatym gdzieś za Karmelitami na Piasku [w Krakowie], a tu stanie hajduk i spyta: Czy tu starosta Łętowski? Tak jest, odpowie szlachcic. Macie iść do biskupa na obiad, rzecze hajduk. Ubrał się szlachcic w co miał najlepszego i szedł na pałac biskupi. Przy końcu stołu, u którego siedziało wielu Jaśnie Wielmożnych Panów, weźmie biskup za kielich i pije do Łętowskiego: Słuchajcie panie bracie! Jam to ten Szaniawski z garnuszkiem, któremu daliście dukata w dzień N. Panny Anielskiej. Z paupra dziś biskupem, wypuszczam wam klucz radłowski, bo położyliście to za warunek. Starzec się rozpłakał, nie dał mu Szaniawski upaść do nóg, obecni spojrzeli po sobie, gdyż był to dzień piękny dla Szaniawskiego, a nauka niejednemu”.


 

*  *  *  *  *


    Helena Łętowska zmarła w 1726 roku. Chorąży krakowski ożenił się ponownie z wdową Marianną Kurdwanowską z domu Romer. Pierwszym mężem Marii (Marianny) był Antoni Kurdwanowski, z którym miała córki Jadwigę i Różę. Natomiast Stanisławowi Łętowskiemu urodziła córkę i dwóch kolejnych synów Tomasza i Aleksandra. Chorąży nabył należący do Kurdwanowskich Jeżów (obecna nazwa Jeżowe), leżący trzy kilometry od Bobowej z zabytkowym dworem obronnym.

 

Burgrabia Tomasz Łętowski 

    Tomasz był burgrabią zamku krakowskiego, starostą staszkowskim i porucznikiem chorągwi pancernej Małachowskiego, starosty sandeckiego. W 1764 roku wziął udział w elekcji Stanisława Augusta. Był pułkownikiem wojsk konfederacji barskiej. Na mocy decyzji władz konfederacji m.in. pobierał podatki z terenu województwa krakowskiego. Zmarł bezpotomnie w 1774 roku.

 

Stolnik Aleksander Łętowski

    Natomiast Aleksander w 1765 roku ożenił się z Anną Łubieńską, bratanicą prymasa Polski i starościanką lelowską. Prymas Władysław Aleksander Łubieński miał pięciu braci, Anna była córką Kazimierza. W sporach politycznej swej epoki prymas Łubieński opowiedział się po stronie Familii i Rosji. Matka Anny Jadwiga z Budnickich Łubieńska, która w chwili zawarcia intercyzy była już wdową, przyznała, że sytuacja rodzinna i majątkowa sprawiają, iż „córce swojej posagu przyzwoitego z przyczyn rożnych wyznaczyć nie może”. Małżonkowie dostali jedynie w posiadanie, a nie na własność – „z afektu macierzyńskiego” – dobra za 130 000 zł. Ponadto jako wyprawa przypadły Annie dobra legowane testamentem przez babkę Teresę Bielińskich Łubieńską. Dzięki jej łaskawości Anna Łubieńska otrzymała „dwanaście tysięcy i srebra stołowe tudzież inne mobilia.” Przy spisywaniu kontraktu ślubnego matka Anny skorzystała z asystencji krewnego panny – arcybiskupa gnieźnieńskiego Władysława Łubieńskiego (Anna Penkała „Panieńskie ochędóstwo… w czasach saskich”).

   Anna Łętowska w 1766 roku kupiła od Ignacego Przebendowskiego pałac w Warszawie (dziś stoi w Alei Solidarności przy Placu Bankowym, było tam kiedyś Muzeum Lenina, dziś jest Muzeum Niepodległości). Urodziła córkę Józefę, która wyszła za Michała Miłkowskiego. Po śmieci Anny Aleksander ożenił się z ze starościanką budziszewską Marią Dunin-Wąsowiczówną, która urodziła córkę Katarzynę oraz synów Aleksego, Romana, Jana, Feliksa i Teofila Erazma. Kilku z nich służyło w wojsku Księstwa Warszawskiego. Feliks dostał się do niewoli i został zesłany na Kaukaz. Teofil Erazm był uczestnikiem powstania listopadowego. Męskich potomków doczekał się tylko ten ostatni (patrz strona 55). 

 

*  *  *  *  *


    „Wychowanie było wtedy twarde, w domu kańczug, w szkołach rygor, swawola karciła się na kobiercu, wyrostek ucinał łby drewnianym bałwanom, skakał przez rowy i drągi, oklep dzikiego konia dosiadał. W domu strawa była prosta, panię kożucha nie znało, młodego zapisano zaraz do chorągwi pancernej albo husarskiej, po czym jeżeli nie gonił za Tatarami, to siedział w lesie i strzylał do grubego zwierza lub szedł z oszczepem na dziki. Nie dziw też krzepkość i siła, gdy czas do małżeństwa przyszedł, a dziewczątka poślubione rodziły syny i córki i tyrały się przy takich mężach połogami”, wspominał biskup czasy swych dziadków.

 

    Chorąży krakowski Łętowski zmarł w 1732 roku. Uroczystość pogrzebowa, która odbyła się w kościele franciszkańskim w Bieczu zgromadziła wielu zacnych mężów ówczesnych czasów. Okolicznościowe kazanie wygłosił wielki mówca ks. Marcin Tutajski, proboszcz w Bączalu Dolnym, parafii której kolektorami byli członkowie rodu Łętowskich, a jednocześnie bliski przyjaciel zmarłego.